niedziela, 15 maja 2016

Niegrzeczni || Rozdział 2

Wstałam rano i poszłam wziąć szybki prysznic. Gdy skończyłam ubrałam się w moje ulubione czarne rurki z dziurami na kolanach i czarną bokserkę z napisem "Bad Girl".  Zeszłam na dół do kuchni tam zastałam Alexa wraz z Nathanielem.
-Co on tu jeszcze robi? - zapytałam poważnym tonem.
-Eee... Nat pomieszka u nas jakiś czas - odpowiedział Alex.
-Zajebiśce - mruknęłam i poszłam robić sobie kawę.
-Mi też możesz zrobić - powiedział Nat uśmiechając się łobuzersko. Zrobiłam mu taką samą kawę jak wczoraj i postawiłam na stół, zrobiłam jeszcze kanapki i dosiadłam się do chłopaków.
-Muszę coś załatwić na mieście - powiedział Alex - będę wieczorem - dodał wychodząc z domu. Po wyjściu Alexa nastała grobowa cisza, Nathaniel cały czas mi się przyglądał.
-Nie gap się tak na mnie - powiedziałam.
-Będę - powiedział stanowczo. Nie chciałam się z nim kłócić, więc chciałam iść na górę do pokoju się przygotować na spotkanie z Ivanem, ale ktoś mnie złapał za nadgarstek i oczywiście był to Nat.
-Już uciekasz? - zapytał przyglądając się mi.
-Mam dużo rzeczy na głowie - próbowałam skłamać, ale nie za dobrze mi to wychodziło.
-Nie umiesz kłamać. Posiedź jeszcze chwilę - powiedział patrząc mi w oczy.
-No... Okej. - Usiadłam na krześle w kuchni a chłopak zajął miejsce tuż przede mną. I znów grobowa cisza.
-Fajna koszulka - powiedział  szarooki.
-Dzięki - odpowiedziałam, po czym podeszłam do zlewu, aby pozmywać brudne naczynia, gdy skończyłam wytarłam ręce i się odwróciłam niestety nie mogłam przejść ponieważ Nat zastawił mi drogę.
-Odsuń się - powiedziałam.
-Nie - odpowiedział po czym podszedł jeszcze bliżej.
-Dupek - powiedziałam spuszczając wzrok. 
-Jeszcze raz tak powiesz, a pożałujesz - powiedział groźnie, jednak ja jakoś nie za bardzo się go bałam.
-Dupek - powiedziałam patrząc mu prosto w jego piękne szare oczy. Nagle złapał mnie za biodra i posadził na blacie kuchennym, był tak blisko, że nawet nie miałam jak uciec.
-Mówiłem, że pożałujesz - powiedział.
-Puść mnie - powiedziałam stanowczo, wtedy poczułam jak jego lewa ręka wylądowała na moim prawym udzie, przeszły mnie dreszcze. Na szczęście przerwał nam dzwonek do drzwi, bo nie wiadomo jakby się to wszystko skończyło. Poszłam otworzyć drzwi.
-Cześć, Ivan! - krzyknęłam i przytuliłam chłopaka.
-Hej, Em - odpowiedział.
-Może wejdziesz - zaproponowałam.
-Chętnie - wzięłam chłopaka za rękę i poszliśmy razem do mojego pokoju.
-Kto to był? - zapytał Ivan.
-Przyjaciel mojego brata - powiedziałam siadając na łóżku.
-Przystojny - stwierdził po czym usiadł obok mnie.
-No... Co? Tobie się on podoba?! - zapytałaś zdziwiona.
-Eee... No tak zapomniałem ci wspomnieć, że wolę chłopców - powiedział nieco skrępowany - zrozumiem jeśli teraz zaczniesz mnie wyzywać i nie będziesz chciała mnie znać - powiedział smutny.
-Nie rozumiem jak mogłeś tak pomyśleć, co jak co ale ja jestem bardzo tolerancyjna - powiedziałam jednocześnie mocno przytulając chłopaka.
Siedziałam z Ivanem, aż do wieczora i rozmawialiśmy, ale niestety musiał już wracać.


Usłyszałam, że ktoś puka jak się okazało był to mój brat, Alex.
-Musimy porozmawiać - powiedział stanowczo.
-Też tak sądzę - odparłam - co on tu robi ? -zapytałam po chwili.
-A więc, ja i Nathaniel znamy się od piaskownicy, zawsze wszystko robiliśmy razem. Tydzień temu zadzwonił do mnie z prośbą czy może się u nas zatrzymać, ja się oczywiście zgodziłem - wytłumaczył.
-No okej... A długo tu będzie siedział? 
-Aż nie pozałatwiamy pewnych spraw - odpowiedział.
-Jakich spraw ? -spytałam zaciekawiona.
-Nie mogę powiedzieć, ale mam do ciebie prośbę, nie zbliżaj się do niego on lubi się bawić dziewczynami, to zły człowiek - powiedział zmartwiony.
-I tak nie miałam takiego zamiaru - powiedziałam obojętnie.
-To dobrze, dobranoc - powiedział wychodząc z pokoju.






sobota, 14 maja 2016

Niegrzeczni || Rozdział 1

Minął miesiąc od przeprowadzki do San Diego, nasz nowy dom jest o wiele większy i piękniejszy niż wcześniejszy, tu wklejam jego zdjęcie.
Już zdążyłam się przyzwyczaić do otoczenia, nie znam tu jeszcze nikogo ponieważ są wakacje i praktycznie nigdzie nie wychodzę.

-Em, idę do sklepu kupić ci coś? - zapytał Alex.
-Nie, dzięki - odpowiedziałam - tylko weź klucze bo zaraz chyba pójdę się przejść do parku.
-Okej, baw się dobrze. Tylko uważaj na siebie - powiedział wychodząc z domu. 
No to zostałam sama. Ubiorę się i pójdę się przejść. Ubrałam luźną białą bokserkę, krótkie czarne spodenki i moje białe super stary, ponieważ było dziś chłodno nałożyłam jeszcze moją skórzaną kurtkę. Zamknęłam drzwi i ruszyłam w drogę. Poszłam posiedzieć trochę na plaży, znalazłam jakiś większy kamień i na nim usiadłam. Patrzyłam się w stronę oceanu, aż nagle jeb coś minie trafiło i to dosłownie dostałam czymś twardym w tył głowy.
-Ała! - krzyknęłam.
-Przepraszam - powiedział chłopak, który najwyraźniej trafił mnie piłką - boli? - zapytał.
-Nie, kurwa swędzi - powiedziałam zła.
-Jeszcze raz przepraszam, jestem Ivan -powiedział podając mi dłoń, spojrzałam na niego i dopiero teraz zobaczyłam jaki jest przystojny, jego czekoladowe włosy lekko zasłaniały piękne, duże, niebieskie oczy, cały czas był uśmiechnięty.
-Emma - odpowiedziałaś również podając mu dłoń - następnym razem uważaj gdzie rzucasz.
-Nigdy cię tu wcześniej nie widziałem, jesteś nowa? - zapytał.
-Taa... 
-Może wyskoczymy gdzieś jutro? - zaproponował.
-Może - powiedziałam  uśmiechając się.
Wymieniliśmy się jeszcze numerami telefonów i poszłam do domu.

-Wróciłam! - krzyknęłam zdejmując buty - Alex jesteś? - zapytałam ponieważ nie uzyskałam odpowiedzi. Poszłam do salonu, ale zamiast brata zastałam w nim jakiegoś chłopaka, siedział rozłożony na kanapie. Chciałam już coś powiedzieć, ale zauważyłam, że trzyma broń w ręku, zaczęłam się wycofywać, ale na moje nieszczęście zauważył mnie.
-Siadaj - powiedział stanowczo.
-Nie - odpowiedziałam.
-To idź mi zrób kawę - zdziwiłam się ty co powiedział.
-Co kurwa?! - zapytałam.
-To co słyszałaś.
-Kim ty w ogóle jesteś? - zapytałam.
-Alex ci nie powiedział?
-Nie - powiedziałam zdenerwowana.
-Dziwne... - powiedział wstając z kanapy - Idź zrób mi lepiej tą kawę - dodał po chwili.
-Bo co? -zapytałam, ale już tego żałuję.
-Bo to się dla ciebie źle skończy - powiedział przybliżając się do mnie, wtedy mogłam zobaczyć go całego był niesamowicie przystojny miał kruczoczarne włosy szare niczym stal oczy, prze koszulkę można było dostrzec jego mięśnie, miał około 180 cm wzrostu.
-Pff... Jakoś się ciebie nie boję - powiedziałam po czym zaczęłam iść powoli do tyłu w stronę szafek z nożami.
-A powinnaś - powiedział chciałam już sięgać po nóż, ale złapał mnie za nadgarstki.
-Puść mnie - powiedziałam stanowczo, a on zbliżył się jeszcze bliżej, nasze twarze były tak blisko, że mogłam się dokładnie przyjrzeć jego oczom.
-Zrobisz mi tą kawę ? - powiedział po chwili.
-T... Tak.
-Grzeczna dziewczynka - powiedział po czym mnie puścił, a ja zabrałam się za robienie kawy. Gdy skończyłam usiadłam naprzeciwko chłopaka.
-Co tu robisz? - zapytałam.
-Odwiedzam przyjaciela.
-Czyli ty i mój brat jesteście przyjaciółmi?
-Dokładnie.
-Jak masz na imię?
-Nathaniel.
-Po co przyjechałeś? - zapytałam.
-Musisz zadawać tyle pytań? - powiedział zirytowany.
-Taka moja natura - powiedziałam.
Rozmowę przerwało nam trzaśnięcie drzwiami, był to nikt inny jak Alex.
-Wróciłem! - krzyknął.
-W kuchni jestem - odkrzyknęłam.
-Dawno... - Nie dokończył bo zobaczył Nathaniela - Siema stary -powiedział ściskając go po przyjacielsku - Dawno przyjechałeś? - zapytał się chłopaka.
-Wczoraj.
-Alex, czemu mi nie powiedziałeś, że będziemy mieli gości? - zapytałam.
-Emma, porozmawiamy później dobrze?
-No okej - wzięłam wodę z kuchni i poszłam do siebie do pokoju. Położyłam się na łóżku i wzięłam telefon do ręki.

Wiadomości:

Ivan:
Widzimy się jutro?

Ja: 
Pewnie :)

Ivan: 
Nie mogę się doczekać ;3

Ja:
Ja też

Ivan:
To do jutra, dobranoc :*

Ja:
Dobranoc :*


Wzięłam szybki prysznic i poszłam spać

***

Mam nadzieję, że wam się podoba rozdział :) Jutro pojawi się następny :D

Niegrzeczni || Prolog



Jeszcze parę lat temu byłam "normalną" nastolatką, która uganiała się za chłopakami, miała marzenia i potrafiła pokochać innego człowieka, ale wszystko zmieniło się, gdy zmarli moi rodzice, a właściwie zostali zamordowani, ale o tym opowiem kiedy indziej... Przejdźmy do rzeczy od tamtego czasu mieszkam teraz z moim starszym bratem, Alexandrem albo po prostu Alex'em, jest jedyną osobą w moim życiu do której darzę jakiekolwiek uczucia. Mieszkam już z nim od ponad czterech lat. Po śmierci rodziców całkowicie się zmieniłam, stałam się oschła i wredna, nie umiem kochać, wszystko co miłe i piękne po prostu wyparowało z mojego życia.

***

-Emma! - krzyknął do mnie mój brat - Chodź tu szybko!
-Już idę! - krzyknęłam schodząc bo schodach - Coś się stało? - zapytałam wchodząc do salonu.
-Musimy porozmawiać - powiedział poważnie - usiądź - dodał po chwili.
-No to słucham o czym chcesz rozmawiać - zapytałam zaciekawiona.
-Musimy się przeprowadzić - powiedział zdenerwowany.
-Co?! Ale jak to?! - byłam w szoku, mój brat chce się wyprowadzić z naszego rodzinnego domu - Nie możemy!
-Em, ale musimy - oznajmił - to dla twojego dobra.
-Mojego dobra?! - parsknęłam.
-Tak, bo po prostu za dużo złych wspomnień, trzeba o tym zapomnieć i żyć dalej - powiedział obejmując mnie ramieniem. Nie możemy się wyprowadzić! Chociaż z drugiej strony, oni tu zginęli... Może czas o tym zapomnieć.
-Już znalazłem nam mieszkanie - powiedział Alex.
-Co? - zapytałam z niedowierzaniem - Czyli, że ty już wszystko musiałeś mieć od dawna zaplanowane.
-Przepraszam... - powiedział, ale nie miałam ochoty go słuchać, wstałam i poszłam do siebie do pokoju.

Może to i lepiej, zacznę życie od nowa. Nowa szkoła, nowi znajomi, nowi wrogowie... Hmm, może być ciekawie... 

***


Tu autorka, chciałam tylko powiedzieć, że na tym blogu będą pojawiać się opowiadania na podstawie mojego życia, tylko trochę  "podrasowane" wydarzenia^^  Kolejna część prawdopodobnie dziś wieczorem :D Mam nadzieję, że wam się spodoba :)